Idę na rower, czyli niespodziewane spotkanie.
Niedziela, 26 kwietnia 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Ponad 50km
Trasa: Byczyna - Jeziorki - Balin - Chrzanów - Libiąż - Chełmek - Imielin - Mysłowice - EJ3 - Osiedle Stałe - Leopold - Bory - Byczyna.
11:25, dostaję na GaduGadu wiadomość od mojego wujka: cze. Idę na rower, dookoła Jaworzna. Idziesz?
Odpisałem: daj mi 15-20 minut.
Odpowiedź od wujka: ok. Ale moim tempem.
No i pojechalim. Tak wolno dawno nie jeździłem. Ale ma to swoje plusy. 15-20km/h, gdybym wziął aparat (myślałem, czy się nie wrócić) to zrobiłbym trochę fajnych zdjęć. Mieliśmy w planie objechać Jaworzno dookoła, ale nie wyszło ze względu na czas - byłem nim nieco ograniczony.
Tak sobie jedziemy z Brzezinki na EJ3, nagle ktoś zaczyna mnie wyprzedzać, zwalnia na mojej wysokości, trąbi. Ja, oczywiście, od razu: "WTk***aF?!", popatrzyłem, a to koleżanka do mnie macha. :-) Pogadaliśmy chwilę. Żałowała straszliwie, że nie ma czasu na wyjazdy rowerowe. Obiecałem, że będę ją uparcie informował o planach wyjazdowych, Ania pojechała do babci, a ja pognałem za wujkiem (to było prędkościowo najnormalniejsze 5km tej wycieczki - ponad 30km/h).
Doszedłem jednak do wniosku, że w sumie... Nie było tak źle. Chyba zacznę kurs przewodnicki PTTK i zrobię uprawnienia przewodnika grup rowerowych. Może to być fajnie, nie tylko na walenie kilometrów.
11:25, dostaję na GaduGadu wiadomość od mojego wujka: cze. Idę na rower, dookoła Jaworzna. Idziesz?
Odpisałem: daj mi 15-20 minut.
Odpowiedź od wujka: ok. Ale moim tempem.
No i pojechalim. Tak wolno dawno nie jeździłem. Ale ma to swoje plusy. 15-20km/h, gdybym wziął aparat (myślałem, czy się nie wrócić) to zrobiłbym trochę fajnych zdjęć. Mieliśmy w planie objechać Jaworzno dookoła, ale nie wyszło ze względu na czas - byłem nim nieco ograniczony.
Tak sobie jedziemy z Brzezinki na EJ3, nagle ktoś zaczyna mnie wyprzedzać, zwalnia na mojej wysokości, trąbi. Ja, oczywiście, od razu: "WTk***aF?!", popatrzyłem, a to koleżanka do mnie macha. :-) Pogadaliśmy chwilę. Żałowała straszliwie, że nie ma czasu na wyjazdy rowerowe. Obiecałem, że będę ją uparcie informował o planach wyjazdowych, Ania pojechała do babci, a ja pognałem za wujkiem (to było prędkościowo najnormalniejsze 5km tej wycieczki - ponad 30km/h).
Doszedłem jednak do wniosku, że w sumie... Nie było tak źle. Chyba zacznę kurs przewodnicki PTTK i zrobię uprawnienia przewodnika grup rowerowych. Może to być fajnie, nie tylko na walenie kilometrów.