Uciekając przed burzą, czyli pierwsze podejście na Chrobaczą.
Pierwszy tegoroczny wyjazd na Chrobaczą Łąkę.
Spotkanie o 12:00 w Porąbce zaplanowaliśmy. Do Porąbki przybyłem około 11:15. Chwilę później przybył jakiś pan z Katowic, zamieniliśmy kilka słów, pojechał. Potem zjawiła się jakaś ekipa i również po chwili pojechali w stronę Wielkiej Puszczy. Około 11:50 pojawiła się część mojej ekipy - Damian zwany MadManem i Heming zwany Dawidem. Poszedłem do sklepu, wracam a tu jeszcze jeden gość - Radek. Umawiałem się z nim na GaduGadu. Szybkie spożycie, wymiana zdań, wychwalanie osprzętu Deore LX (Radek też na takim jeździ ;-)) i ruszamy raptem na tamę w Porąbce. Tam robimy zdjęcie i jedziemy dalej, atakujemy z marszu podjazd pod Chrobaczą Łąkę. Pierwszy fragment pokojnuję bez redukcji przełożenia (do pierwszego zakrętu), drugi fragment - wrzucam większą koronkę z tyłu. W połowie drogi do trzeciego zakrętu poddaję się i zrzucam łańcuch na 32t z przodu i 26t z tyłu. Jadę! W zasadzie sprawa jak rok temu, ale na najmniejszą tarczę z przodu (22 zęby) zrzuciłem duuuuużo dalej. Z rowera schodzę (poza zdjęciami) dopiero jak kończy się normalny asfalt. Trzy kawałki po 50m wpycham - opona nie łapie przyczepności, na glebie leżą luźne, drobne kamienie. Zaczyna grzmieć i co nieco kropi.
Po poważnych męczarniach ale bez użycia przełożenia 22-32 wjechałem pod Schronisko. Tłum. 6 minut poczekaliśmy (z MadManem) na Radka. Heming odpadł gdzieś na początku - walnięte kolana, nie chciał ich forsować. O 13:16 stanąłem pod Schroniskiem. Około 13:30 pojechaliśmy pod krzyż, szybkie zdjęcia i zjazd do źródła, uzupełniliśmy bidony i do domu.
Zjazd straszny. Na początku kamienie i zły asfalt, potem mokro, więc nie dało się rozpędzić. Na jednym z ostatnich zakrętów wpadłem w poślizg, na szczęście bez większych konsekwencji.
Powrót raczej z wiatrem w plecy, znaczna część na mokrym asfalcie, ale bez burzy i deszczu bezpośrednio. Udało nam się niesamowicie. Pod sklepem w Porąbce znów postój, uzupełniamy płyny i kalorie, po czym wracamy do ucieczki przed burzą.
Wskoczyłem do Marty, bo bardzo lubi Krówki z Porąbki ;-)
Będą zdjęcia.
AKTUALIZACJA:
Zdjęcia z wyjazdu