Wybrałem się na rajd z dziadkami. Całe 8 osób nas było. Ekipa dość szybko podzieliła się na dwie części - wolniejszą i szybszą, w proporcji 1:3. Ledwie wyjechaliśmy ze stacji w Zabierzowie pan Wojtek zaliczył pierwszą glebę. To nie wróżyło nic dobrego, ale potem tylko tylko lepiej - nie wywalał się nikt, nikt się nie gubił, tylko ekipa wolniejsza zostawała z tyłu. Generalnie - przyjemna, spokojna trasa, trochę błota, głównie szosa. Pierwsze pedalstwo od 10 dni. Matko. Teoretycznie mam szansę zrobić w tym miesiącu więcej kilometrów niż Piotrek, który wozi się po Grecji, hi hi. A praktycznie to 2 lipca ruszam na podbój Bałkanów. Około 5000km, około 45 dni, bodaj 12 krajów z czego pięć spoza UE. Wyprawa będzie międzykontynentalna (!!!). Zamierzamy przepłynąć na azjatycką część Stambułu. :-) Yes, yes, yes! A we wrześniu zlot grupy dyskusyjnej i być może powrót z Łącka do Jaworzna przez przełęcz Umbrial (2501m npm, na granicy włosko-szwajcarskiej). Niech się tylko ekipa znajdzie.
Komentarze (3)
A, chyba, że pytasz o trasę na Umbrail. Jeszcze nie.
Umbrail, oczywiście. Litrówka ;-) Jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że nie musimy mieć konkretnej trasy :-) Najpierw 2,5 dnia będziemy się z Damianem szlajać po Słowacji, zaliczymy Sliezsky Dom, spotkamy się z resztą ekipy (Preclowy GPS i jeszcze jeden gość), pojedziemy do Stambułu po drodze przejeżdżając Trasę Transfogarską, potem pojedziemy przez Macedonię i Albanię do Czarnogóry, tam pojeździmy kilka dni zapewne. Chcemy przejechać i zobaczyć możliwie dużo w około 45 dni. Na szczęście nie jesteśmy za bardzo ograniczeni czasem, nie musimy wrócić w dniu X, bo inaczej kaplica. Może namówię Damiana na jakieś pare kilometrów po Austrii w drodze powrotnej, kto wie. ;-)
Chyba przełęcz Umbrail :) Zresztą Umbrail to tylko mały podnóżek Stelvio (byłem na obu w zeszłym roku) - bo to jest ta właściwa góra, jedna z nasłynniejszych i najwyższych szos Europy. Co ciekawe zjazd z Umbrail na stronę szwajcarską jest częściowo szutrowy. Macie już jakąś trasę konkretną? Ja ruszam najpewniej już jutro, w końcu do Monachium raczej dojadę rowerem (choć akurat mnie przeziębienie dopadło, więc na 100% pewien czy ruszę nie jestem, może poczekam na pociąg i z kumplem ruszymy wspólnie z Monachium)
Jeżdżę, jeżdżę, bo autobusów nie lubię, a samochody śmierdzom (sic).
Studiuję filologię, nie lubię literaturoznawstwa, a z Uniwersytetu Śląskiego czym prędzej chcę uciec na Słowację.