Kolejne szczyty, czyli o sprawnościach harcerskich.
Środa, 19 sierpnia 2009
· Komentarze(2)
Kategoria Nocny Patrol, Ponad 50km
Trasa: Jaworzno (Byczyna - Jeleń) - Mysłowice - Imielin - Bieruń - Oświęcim - Wilczkowice - Zasole - Bielany - Kęty - Porąbka - Chrobacza Łąka - Porąbka - Międzybrodzie Bialskie - Tresna - Bierna - Buczkowice - Szczyrk (Przełęcz Salmopolska - Skrzyczne) - Buczkowice - Bierna - Tresna - Międzybrodzie Bialskie - Porąbka - Czaniec - Kęty - Oświęcim - Bieruń - Imielin - Mysłowice - Jaworzno (Jeleń - Byczyna)
Ten wyjazd to było kilka szczytów - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego (Skrzyczne, 1237m npm), jeden z poważnych szczytów w Beskidzie Małym - Chrobacza Łąka (nareszcie podjechałem całość!), szczyt głupoty - pakowanie się na Skrzyczne na trekkingu...
Od początku.
Wyjechałem o 7:08, żeby o 7:31 spotkać się z Szamanem pod Biedronką w Imielinie. Szybko pojechaliśmy do Kęt, w Porąbce zjedliśmy co nieco i podjechaliśmy na Chrobaczą Łąkę. Szaman w zasadzie znaczną część podjazdu prowadził (!!!), ja po raz pierwszy podjechałem całość. Zasługa to głównie dobrych opon terenowych.
Potem zjazd, szybki odpoczynek pod Hillem w Międzybrodziu Bialskim, tam spotykamy się z MadManem i jedziemy do Szczyrku. Odpoczywamy chwilę pod Biedronką i jedziemy na Salmopol. Pierwsza część podjazdi (do serpentyn) nie tyle ostra co męcząca, kiedy zaczęły się serpentyny jechało mi się łatwiej. Gdyby tylko nie odkręciła mi się owijka (...wamać!) to zrobiłbym Salmopol na raz. Chwilę posiedzieliśmy na siodle i wio na drogę szutrową, bardzo dobrą zresztą. Podpychamy na Malinowską Skałę, dalej jedziemy i pchamy. Szlak strasznie zryty przez ciężki sprzęt pracujący przy wycince lasu, masyw Skrzycznego wygląda przez to strasznie. :-(
Około 16:00 spotkamy się z zygą na Skrzycznem, godzinę gadamy i "zjeżdżamy" na dół.
O 18:30 stajemy na dole, gdzie zyga stwierdza, że zdobyliśmy kolejną sprawność harcerską.
Szaman cały dzień mówił, że chciałby przed zmrokiem być w domu. Ehe.
Podjeżdżamy do sklepu, robimy szybkie zakupy i tniemy do Czańca, gdzie robimy kolejne zakupy kaloriowe.
Do domu wchodzę o 22:20, co czyni ponad 15 godzin poza domem.
Ten wyjazd to było kilka szczytów - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego (Skrzyczne, 1237m npm), jeden z poważnych szczytów w Beskidzie Małym - Chrobacza Łąka (nareszcie podjechałem całość!), szczyt głupoty - pakowanie się na Skrzyczne na trekkingu...
Od początku.
Wyjechałem o 7:08, żeby o 7:31 spotkać się z Szamanem pod Biedronką w Imielinie. Szybko pojechaliśmy do Kęt, w Porąbce zjedliśmy co nieco i podjechaliśmy na Chrobaczą Łąkę. Szaman w zasadzie znaczną część podjazdu prowadził (!!!), ja po raz pierwszy podjechałem całość. Zasługa to głównie dobrych opon terenowych.
Potem zjazd, szybki odpoczynek pod Hillem w Międzybrodziu Bialskim, tam spotykamy się z MadManem i jedziemy do Szczyrku. Odpoczywamy chwilę pod Biedronką i jedziemy na Salmopol. Pierwsza część podjazdi (do serpentyn) nie tyle ostra co męcząca, kiedy zaczęły się serpentyny jechało mi się łatwiej. Gdyby tylko nie odkręciła mi się owijka (...wamać!) to zrobiłbym Salmopol na raz. Chwilę posiedzieliśmy na siodle i wio na drogę szutrową, bardzo dobrą zresztą. Podpychamy na Malinowską Skałę, dalej jedziemy i pchamy. Szlak strasznie zryty przez ciężki sprzęt pracujący przy wycince lasu, masyw Skrzycznego wygląda przez to strasznie. :-(
Około 16:00 spotkamy się z zygą na Skrzycznem, godzinę gadamy i "zjeżdżamy" na dół.
O 18:30 stajemy na dole, gdzie zyga stwierdza, że zdobyliśmy kolejną sprawność harcerską.
Szaman cały dzień mówił, że chciałby przed zmrokiem być w domu. Ehe.
Podjeżdżamy do sklepu, robimy szybkie zakupy i tniemy do Czańca, gdzie robimy kolejne zakupy kaloriowe.
Do domu wchodzę o 22:20, co czyni ponad 15 godzin poza domem.