Idiotka, czyli o spotkaniach z samochodziarzami
Środa, 24 lutego 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Do 50km, Studenckie
Trasa: Byczyna - Bory - Leopold - Osiedle Stałe - Dąbrowa Narodowa - Łubowiec - Sosnowiec Niwka - Sosnowiec Modrzejów - Sosnowiec Rondo Ludwik - Sosnowiec WF UŚ
Sosnowiec WF UŚ - Sosnowiec Rondo Ludwik - Sosnowiec Modrzejów - Sosnowiec Niwka - Łubowiec - Dąbrowa Narodowa - Osiedle Stałe - Leopold - Bory - Byczyna
Grrrr...
Jadę sobie spokojnie przed Modrzejów. Dojeżdżam do ronda, wjeżdżam na nie. Widzę, że przede mną na rondo wjechało kilka samochodów, no ale nic to, bo zobaczyłem panią, która się zatrzymała, więc jechałem dalej. Pani na mnie rzuciła okiem i dawaj na rondo. Mam nadzieję, że usłyszała mnie przez uchylone okno, gdy krzyczałem: "KUR*A, GDZIE IDIOTKO?! GDZIE?!". Potem panią przeciorałem za sobą z prędkością 25km/h do następnego ronda, później znów gdzieś ją zobaczyłem w korku... Mogłem jechać, ale wjechałem przed nią i jechałem przed nią środkiem pasa. Mam nadzieję, że czegoś się nauczyła.
Na tzw. Komunie ktoś mnie strąbił. Patrzę, a to mój przyjaciel Piotrek zwany Pedrossem. Podjechałem (światła...), przywitaliśmy się. Nie było czasu na gadanie.
W domu czekał na mnie blat, a nawet dwa. Nareszcie wrócę do normalnych prędkości.
Sosnowiec WF UŚ - Sosnowiec Rondo Ludwik - Sosnowiec Modrzejów - Sosnowiec Niwka - Łubowiec - Dąbrowa Narodowa - Osiedle Stałe - Leopold - Bory - Byczyna
Grrrr...
Jadę sobie spokojnie przed Modrzejów. Dojeżdżam do ronda, wjeżdżam na nie. Widzę, że przede mną na rondo wjechało kilka samochodów, no ale nic to, bo zobaczyłem panią, która się zatrzymała, więc jechałem dalej. Pani na mnie rzuciła okiem i dawaj na rondo. Mam nadzieję, że usłyszała mnie przez uchylone okno, gdy krzyczałem: "KUR*A, GDZIE IDIOTKO?! GDZIE?!". Potem panią przeciorałem za sobą z prędkością 25km/h do następnego ronda, później znów gdzieś ją zobaczyłem w korku... Mogłem jechać, ale wjechałem przed nią i jechałem przed nią środkiem pasa. Mam nadzieję, że czegoś się nauczyła.
Na tzw. Komunie ktoś mnie strąbił. Patrzę, a to mój przyjaciel Piotrek zwany Pedrossem. Podjechałem (światła...), przywitaliśmy się. Nie było czasu na gadanie.
W domu czekał na mnie blat, a nawet dwa. Nareszcie wrócę do normalnych prędkości.