Między deszczem a deszczem

Sobota, 5 lipca 2008 · Komentarze(1)
Między deszczem a deszczem rower się kołysze, czyli bez myśli.

Trasa: Byczyna - Byczyna (Kuzyn) - Jeleń - Sobieski - Podłęże - Kanty - Góra Piasku - Moździeżowców - Szczakowa - Ciężkowice - Wilkoszyn - Jeziorki - Byczyna.

Leje. Od dwóch dni deszcz nic innego nie robi tylko leje. Wczoraj nie jeździłem, bo lało. Dzisiaj lało więc najpierw odwołałem spotkanie z Kuzynem, później lać przestało, więc pojechałem, nabierany jak kto na Grenlandię - nowagniki, całe buty, rękawiczki, w kierownicy kurtka. Jakby zaczęło padać.
Jechało mi się dzisiaj wybitnie lekko, muszę powiedzieć. Przy 30km/h nie odczuwałem w ogóle prędkości. Przy 33 też nie. 35 było taką granicą, bo musiałem albo wrzucić najmniejsze trybko z tyłu albo szybko pedałować. Jedno i drugie na dłuższą metę kończyło się zwolnieniem. Ale na Rynku w Jeleniu miałem średnią 31,2km/h. Jaka średnia wyszła każdy widzi.
Skropiło mnie (dosłownie trzy krople na krzyż) jeszcze trochę na Wilkoszynie, ale nic wielkiego.

Czas się ogolić. Niedziela idzie.

Komentarze (1)

Tak. Trzeba się ogolić.

vanhelsing 23:28 sobota, 5 lipca 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rzyzn

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]