Dzień 3.: Čierny Vah - Stará Ľubovňa
Sobota, 4 lipca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Bałkany 2009, Ponad 50km, trekking
Trasa: Čierny Vah - (zamknięta i wymarła droga na granicy Parku Narodowego Nízke Tatry) - Poprad - Spišska Belá - Stará Ľubovňa.
Gdybym pisał codziennie byłoby więcej szczegółów zapewne. Ale nie piszę, więc nie ma.
Rano zbieramy się do około 9:50, jedziemy do Popradu po cudownej drodze pośrodku nikąd. Przejeżdżamy przez ciężko opuszczoną osadę, klimat taki, że hu-hu.
Około 30km od Popradu łapie nas deszcz, pół godziny stoimy pod drzewem za jakąś cygańsko wyglądającą wioską.
W Popradzie na rynku gotujemy obiad. Ludzie na nas dziewnie patrzą, ale co ja im zrobię. Zaczepia nas cyganka, czy nie mamy się do biletu dołożyć. Gdyby głodna była to byśmy ją zaprosili "do stołu".
Około 18:30 docieramy do Starej Ľubovni, gdzie dobre dwie godziny czekamy na Pawła i Szymona obserwując cyganów bawiących się pudełkiem po soku w fontannie. Przyszedł do nas jakiś starszy pan, zapytał czy jesteśmy z Polski i czy nie weźmiemy od niego złotówek, a nie damy mu euro. My dobrzy ludzie jesteśmy, weźmiemy...
Po pierwszy spotkaniu z Pawłem i Szymonem (około 20:30) wracamy na rynek i pytamy o ceny pokoi w pensjonacie na rynku. 33 euro skutecznie tłumaczy nam, że mamy spać w krzakach. Jest całkiem spoko, mimo, że po około pół godzinie od rozbicia namiotu podjeżdża do nas pan i pyta co robimy. Tłumaczymy, że biwakujemy i pytamy, czy możemy zostać. Do około jedenastej gadamy.
Zdjęcie dnia:
Gdybym pisał codziennie byłoby więcej szczegółów zapewne. Ale nie piszę, więc nie ma.
Rano zbieramy się do około 9:50, jedziemy do Popradu po cudownej drodze pośrodku nikąd. Przejeżdżamy przez ciężko opuszczoną osadę, klimat taki, że hu-hu.
Dzień 3.: zamknięta droga za Čiernym Vahem© m.karweta
Około 30km od Popradu łapie nas deszcz, pół godziny stoimy pod drzewem za jakąś cygańsko wyglądającą wioską.
W Popradzie na rynku gotujemy obiad. Ludzie na nas dziewnie patrzą, ale co ja im zrobię. Zaczepia nas cyganka, czy nie mamy się do biletu dołożyć. Gdyby głodna była to byśmy ją zaprosili "do stołu".
Około 18:30 docieramy do Starej Ľubovni, gdzie dobre dwie godziny czekamy na Pawła i Szymona obserwując cyganów bawiących się pudełkiem po soku w fontannie. Przyszedł do nas jakiś starszy pan, zapytał czy jesteśmy z Polski i czy nie weźmiemy od niego złotówek, a nie damy mu euro. My dobrzy ludzie jesteśmy, weźmiemy...
Po pierwszy spotkaniu z Pawłem i Szymonem (około 20:30) wracamy na rynek i pytamy o ceny pokoi w pensjonacie na rynku. 33 euro skutecznie tłumaczy nam, że mamy spać w krzakach. Jest całkiem spoko, mimo, że po około pół godzinie od rozbicia namiotu podjeżdża do nas pan i pyta co robimy. Tłumaczymy, że biwakujemy i pytamy, czy możemy zostać. Do około jedenastej gadamy.
Zdjęcie dnia:
Dzień 3.: Cierny Vah© m.karweta