Dzień 33.: Dubrovnik - Makarska
Poniedziałek, 3 sierpnia 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Bałkany 2009, Ponad 50km, trekking
Trasa: Dubrovnik - Neum (BiH) - Makarska (HR) wzdłuż Jadranskiej Magistrali (trasę poprawię jak odzyskam swój atlas Chorwacji)
Kolejny dzień upału. Wyjeżdżamy przed 9:00 rano w stronę Splitu.
Cała Magistrala Jadranska to zestaw zjazdów i podjazdów, które statystycznie prowadzą mniej-więcej na poziom morza. Te podjazdy i zjazdy są więc statystycznie płaskie. I bardzo, bardzo kretyńskie, bo zjechanie do jakiejś miejscowości wymaga ostrego zjazdu, a potem równie ostrego podjazdu.
Od samego rana spotykamy dużo samochodów na polskich numerach (i jeszcze więcej innych samochodów)
Oraz wybitnie dużo sakwiarzy: przez cały dzień około 12.
Po drodze mamy przełęcz o wyskości 152m npm. Można się śmiać, ale to było 150 metrów (w pionie!) podjazdu!
Na jednym ze zjazdów osiągam prędkość jak na razie najwyższą na wyprawie: 71,5km/h. Młynek był to okrutny nawet na "najcięższym" przełożeniu 44-11.
Około 15:30 licznik wskazuje 100km, już wtedy wiemy, że dzień będzie długi. Około 18:00 zatrzymujemy się na obiad. Jemy pizzę i dzwonię do mBanku, zapytać co się dzieje z moją kartą, gdyż dwa bankomaty nie chciały dać mi pieniędzy. Jak się później okazało bankomaty po prostu były puste...
Ruszamy do Makarskiej, gdzie robimy zakupy i szukamy miejscówki. Tę znajdujemy w krzaczorach, niedaleko drogi.
Aaa... Przypomniało mi się z opóźnieniem (tę część notatki robię w listopadzie). Przejechaliśmy wtedy przez wybrzeżenie Bośni i Hercegowiny. Trwało to 45 minut, zatrzymaliśmy się 3-krotnie. Dwa razy na zdjęcia, raz na światłach.
Zdjęcie dnia:
Kolejny dzień upału. Wyjeżdżamy przed 9:00 rano w stronę Splitu.
Cała Magistrala Jadranska to zestaw zjazdów i podjazdów, które statystycznie prowadzą mniej-więcej na poziom morza. Te podjazdy i zjazdy są więc statystycznie płaskie. I bardzo, bardzo kretyńskie, bo zjechanie do jakiejś miejscowości wymaga ostrego zjazdu, a potem równie ostrego podjazdu.
Od samego rana spotykamy dużo samochodów na polskich numerach (i jeszcze więcej innych samochodów)
Oraz wybitnie dużo sakwiarzy: przez cały dzień około 12.
Po drodze mamy przełęcz o wyskości 152m npm. Można się śmiać, ale to było 150 metrów (w pionie!) podjazdu!
Na jednym ze zjazdów osiągam prędkość jak na razie najwyższą na wyprawie: 71,5km/h. Młynek był to okrutny nawet na "najcięższym" przełożeniu 44-11.
Około 15:30 licznik wskazuje 100km, już wtedy wiemy, że dzień będzie długi. Około 18:00 zatrzymujemy się na obiad. Jemy pizzę i dzwonię do mBanku, zapytać co się dzieje z moją kartą, gdyż dwa bankomaty nie chciały dać mi pieniędzy. Jak się później okazało bankomaty po prostu były puste...
Ruszamy do Makarskiej, gdzie robimy zakupy i szukamy miejscówki. Tę znajdujemy w krzaczorach, niedaleko drogi.
Aaa... Przypomniało mi się z opóźnieniem (tę część notatki robię w listopadzie). Przejechaliśmy wtedy przez wybrzeżenie Bośni i Hercegowiny. Trwało to 45 minut, zatrzymaliśmy się 3-krotnie. Dwa razy na zdjęcia, raz na światłach.
Zdjęcie dnia: