Festiwalowy lans, czyli o unii sakwiarskiej
Środa, 7 lipca 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Ponad 50km
W czasie porannego (5:00 rano...) "spaceru" do Szczakowej zostałem zaczepiony przez pana, mieszkańca Jaworzna, który też się z sakwami wozi. Bardzo sympatycznie, acz krótko, porozmawialiśmy sobie i pan pojechał w swoją stronę.
Droga do Wrocławia (pociągiem) przebiegła spokojnie, nawet się przespałem. Następnie werbalnie sponiewierałem dworzec wrocławski i przejechałem na Plac Orląt Lwowskich, gdzie odebrałem lanserską koszulkę akcji "Zagoń rower do roboty", lampkę, opaski odblaskowe i paczkę baloników, po czym udałem się (nieco klucząc po Breslau) w stronę Oborników Śląskich, odbiłem na Lubiąż i w Brzegu Dolnym kupiłem bilet powrotny. Tereny przyjemne, bo ruch mały, ale nudno aż szlag trafia. I całodniowy wmordęwind.
Na Slot Art Festivalu wszystko poszło gładko, choć na slajdach tłumów nie było. Byłem chyba jedynym rowerzystą-sakwiarzem.
Droga do Wrocławia (pociągiem) przebiegła spokojnie, nawet się przespałem. Następnie werbalnie sponiewierałem dworzec wrocławski i przejechałem na Plac Orląt Lwowskich, gdzie odebrałem lanserską koszulkę akcji "Zagoń rower do roboty", lampkę, opaski odblaskowe i paczkę baloników, po czym udałem się (nieco klucząc po Breslau) w stronę Oborników Śląskich, odbiłem na Lubiąż i w Brzegu Dolnym kupiłem bilet powrotny. Tereny przyjemne, bo ruch mały, ale nudno aż szlag trafia. I całodniowy wmordęwind.
Na Slot Art Festivalu wszystko poszło gładko, choć na slajdach tłumów nie było. Byłem chyba jedynym rowerzystą-sakwiarzem.