Jak jeździsz durniu,
Wtorek, 6 maja 2008
· Komentarze(0)
Kategoria Studenckie, Do 50km
Jak jeździsz durniu, czyli rowerem po Alejach.
W zasadzie to wpis dotyczy dwóch dni. Wtorku, kiedy to przejechałem jakieś 14km na dworzec kolejowy w Trzebini, bez większych sensacji. Wycieczki rowerowej koleją (pozdrawiam PKP PR). No i właśnie... Jechałem pociągiem pospieszym Katowice - Przemyśl. Ja tylko z Trzebini do Krakowa. Otóż widzę, że jest wagon dla niepełnosprawnych. Myślę sobie - wózek inwalidzki wjedzie to ja z rowerem nie wjadę?! No i nie wjechałem... "Jak ja was nienawidzę, wy sk...syny z PKP" - zacnie na dworcu w Gdyni powiedział kiedyś mój przyjaciel PedrosS. Tak, proszę państwa. PKP nie wie, że istnieją podjazdy dla wózków inwalidzkich. A po co to? Niepełnosprawny sobie poradzi. Może przecież chodzić. A że takie podjazdy ułatwiają też życie nam, rowerzystom, to przy okazji :-)
Potem kawałek po Krakowie (jeździłem rowerem po Galerii Krakowskiej! ;-) ).
Dnia następnego - rower pojechał do seriwsu.
Oddałem. Boleję. Do poniedziałku go nie mam... ;-( Przejazd Alejami w Krakowie - masakra. Całą Mickiewicza i Krasińskiego jechałem przed jakimś TIRem. Kierowca musiał być wielce szczęśliwy, że się "wlecze" 30km/h, a ja byłem szczęśliwy, że mnie nie rozjechał. W przeciwieństwie do tramwaju linii 18, który był potrącił kogoś na Rondzie Grunwaldzkim. To na szczęście jak już z Kapelanki wracałem. I nie w "moim" kierunku. "Na szczęście"...
Za to dostałem od dziadków pieniądze, tzw. stypendium, które pozwoli mi kupić sakwy do przodu oraz bagażnik do tyłu. I może coś jeszcze? Rękawiczki? Spodnie? ;-)
Achtung! Będą zdjęcia, ale nie dzisiaj. Po weekendzie.
W zasadzie to wpis dotyczy dwóch dni. Wtorku, kiedy to przejechałem jakieś 14km na dworzec kolejowy w Trzebini, bez większych sensacji. Wycieczki rowerowej koleją (pozdrawiam PKP PR). No i właśnie... Jechałem pociągiem pospieszym Katowice - Przemyśl. Ja tylko z Trzebini do Krakowa. Otóż widzę, że jest wagon dla niepełnosprawnych. Myślę sobie - wózek inwalidzki wjedzie to ja z rowerem nie wjadę?! No i nie wjechałem... "Jak ja was nienawidzę, wy sk...syny z PKP" - zacnie na dworcu w Gdyni powiedział kiedyś mój przyjaciel PedrosS. Tak, proszę państwa. PKP nie wie, że istnieją podjazdy dla wózków inwalidzkich. A po co to? Niepełnosprawny sobie poradzi. Może przecież chodzić. A że takie podjazdy ułatwiają też życie nam, rowerzystom, to przy okazji :-)
Potem kawałek po Krakowie (jeździłem rowerem po Galerii Krakowskiej! ;-) ).
Dnia następnego - rower pojechał do seriwsu.
Oddałem. Boleję. Do poniedziałku go nie mam... ;-( Przejazd Alejami w Krakowie - masakra. Całą Mickiewicza i Krasińskiego jechałem przed jakimś TIRem. Kierowca musiał być wielce szczęśliwy, że się "wlecze" 30km/h, a ja byłem szczęśliwy, że mnie nie rozjechał. W przeciwieństwie do tramwaju linii 18, który był potrącił kogoś na Rondzie Grunwaldzkim. To na szczęście jak już z Kapelanki wracałem. I nie w "moim" kierunku. "Na szczęście"...
Za to dostałem od dziadków pieniądze, tzw. stypendium, które pozwoli mi kupić sakwy do przodu oraz bagażnik do tyłu. I może coś jeszcze? Rękawiczki? Spodnie? ;-)
Achtung! Będą zdjęcia, ale nie dzisiaj. Po weekendzie.