Pomożesz nam znaleźć dworzec,
Niedziela, 1 czerwca 2008
· Komentarze(2)
Kategoria Studenckie, Ponad 50km, Nocny Patrol
Pomożesz nam znaleźć dworzec, czyli "wrzaaaaask!!! ŁAAAAA!!!"
Otóż. Po raz pierwszy, ktoś z rowerzystów prosił mnie o pomoc. Na al. 29. Listopada podjechał do mnie chłopak (pozdrawiam!) na MTB, za nim wlekła się, resztkami sił, dziewczyna, zapytał jak na dworzec. Krakowiak ze mnie taki, jak i z niego (okazało się, że gość pochodzi z Jaworzna! :-) Pozdrawiam podwakroć), ale drogę znam. No to jedźcie za mną. Mam nadzieję, że zdążyliście w 15 minut kupić bilety i znaleźć peron.
A nastąpiło to na trasie z domu rodzinnego do Krakowa studenckiego. Obładowany jak poważny wielbłąd, wymęczyłem 60km (dokładnie 59,6km) w 2h 40 minut! Ale z takim bagażem to ostatnio do Gdańska jechałem... Prawie 120 litrów bagażu. Masakra. Rower o skrętności barki rzecznej węglowej. Ale daje radę :-) Kryzys w Krzeszowicach, ale dwa Snikersy i czerwonogrejpfrutowy sok Tarczyn rozwiązuje sprawę i jadę dalej.
"Pozdrowienia" za "ostrożną jazdę" przekazuję niniejszym panu skur...synowi w granatowym Fordzie Mondeo kombi na numerach rejestracyjnych KRA (coś)AR. Obyś się dziadu rozwalił na drzewie (koleś na przejściu dla pieszych, na skrzyżowaniu, na trzeciego mnie wyprzedzał. Kto przez Zabierzów jechał i zna krzyżówkę przy kościele wie jak tam jest wąsko. Szczególnie jak z naprzeciwka jedzie ciężarówka).
A o 21:30 nastąpił pierwszy od... Ho-ho! Nocny Patrol. Tym razem romantycznie, bo tylko z wrzaskiem. I oryginalnie, bo Janek, vel wrzask, na MTB. "Prekrasna" jazda! Pojechaliśmy w Lasek Wolski, przejechaliśmy koło Zoo, zjechaliśmy drogą w dół, potem wpakowaliśmy się w krzaczory, przejechaliśmy kawałek DH, na moim trekkingu jechało się świetnie. Potem już spokojnie, w okolicach rzeczki Rudawy, do błoni, i do mieszkania. W sumie wyszło tego 23,6km z czego 10km, na oko, w terenie.
Wieczorem przynajmniej chłodniej było (22, zamiast 28 stopni).
A teraz siedzę i popijam Pepsi Twist. Czasem trzeba.
Otóż. Po raz pierwszy, ktoś z rowerzystów prosił mnie o pomoc. Na al. 29. Listopada podjechał do mnie chłopak (pozdrawiam!) na MTB, za nim wlekła się, resztkami sił, dziewczyna, zapytał jak na dworzec. Krakowiak ze mnie taki, jak i z niego (okazało się, że gość pochodzi z Jaworzna! :-) Pozdrawiam podwakroć), ale drogę znam. No to jedźcie za mną. Mam nadzieję, że zdążyliście w 15 minut kupić bilety i znaleźć peron.
A nastąpiło to na trasie z domu rodzinnego do Krakowa studenckiego. Obładowany jak poważny wielbłąd, wymęczyłem 60km (dokładnie 59,6km) w 2h 40 minut! Ale z takim bagażem to ostatnio do Gdańska jechałem... Prawie 120 litrów bagażu. Masakra. Rower o skrętności barki rzecznej węglowej. Ale daje radę :-) Kryzys w Krzeszowicach, ale dwa Snikersy i czerwonogrejpfrutowy sok Tarczyn rozwiązuje sprawę i jadę dalej.
"Pozdrowienia" za "ostrożną jazdę" przekazuję niniejszym panu skur...synowi w granatowym Fordzie Mondeo kombi na numerach rejestracyjnych KRA (coś)AR. Obyś się dziadu rozwalił na drzewie (koleś na przejściu dla pieszych, na skrzyżowaniu, na trzeciego mnie wyprzedzał. Kto przez Zabierzów jechał i zna krzyżówkę przy kościele wie jak tam jest wąsko. Szczególnie jak z naprzeciwka jedzie ciężarówka).
A o 21:30 nastąpił pierwszy od... Ho-ho! Nocny Patrol. Tym razem romantycznie, bo tylko z wrzaskiem. I oryginalnie, bo Janek, vel wrzask, na MTB. "Prekrasna" jazda! Pojechaliśmy w Lasek Wolski, przejechaliśmy koło Zoo, zjechaliśmy drogą w dół, potem wpakowaliśmy się w krzaczory, przejechaliśmy kawałek DH, na moim trekkingu jechało się świetnie. Potem już spokojnie, w okolicach rzeczki Rudawy, do błoni, i do mieszkania. W sumie wyszło tego 23,6km z czego 10km, na oko, w terenie.
Wieczorem przynajmniej chłodniej było (22, zamiast 28 stopni).
A teraz siedzę i popijam Pepsi Twist. Czasem trzeba.