Dzień 14.: Ghindari - Brădeni
Środa, 15 lipca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Bałkany 2009, Ponad 50km, trekking
Trasa: Ghindari - Bălăuşeri - Nadeş - Sighişoara - Apold - Brădeni
Od rana ciężki hyc. Wyjechaliśmy o 10:30, szybko dojechaliśmy do sklepu, gdzie najpierw kupiłem dwa litry wody, które to wypiliśmy w mig. Kupuję kolejne dwa litry i lody. Jedziemy w kierunku Sighişoary.
Ładne miasto, ale nie mam z niego radości, bo dotoaletnio goni mnie arbuz zjedzony na wjeździe do Sighişoary godzinę wcześniej.
Kurna! 10kg arbuza za 15 lei, na czterech chłopa.
Samo miasto bardzo urokliwe ale tłoczne. Przypomina nieco Pragę - wąskie uliczki, dużo turystów. Niestety, strasznie rozkopane.
Idziemy do pizzerii, gdzie za 16 lei dostaję taką pizzę, że ledwie ją zjadam.
Spokojnie jedziemy w stronę Agnity. Po drodze zatrzymujemy się w Brădeni, gdzie Paweł rozmawia z miejscowymi cyganami, a ja z jakąś panią. Pyta ile mamy lat. Gdy mówię/pokazuję jej, że mam 21, a Damian 24 pani mówi, że ja mam 24, a Damian 16. I długo nie chce uwierzyć, że Damian ma 24. ;-)
Rozbijamy się za wsią. Już mam wchodzić do namiotu, a tu... Coś mi nie gra. Coś tu jedzie! Szybko zbieramy się na bok by mógł przejechać wóz z sianem.
Idę spać. Jutro atakujemy Karpaty po raz ostatni w Rumunii - szosa Transfogaraska.
Zdjęcie dnia:
Od rana ciężki hyc. Wyjechaliśmy o 10:30, szybko dojechaliśmy do sklepu, gdzie najpierw kupiłem dwa litry wody, które to wypiliśmy w mig. Kupuję kolejne dwa litry i lody. Jedziemy w kierunku Sighişoary.
Ładne miasto, ale nie mam z niego radości, bo dotoaletnio goni mnie arbuz zjedzony na wjeździe do Sighişoary godzinę wcześniej.
Kurna! 10kg arbuza za 15 lei, na czterech chłopa.
Samo miasto bardzo urokliwe ale tłoczne. Przypomina nieco Pragę - wąskie uliczki, dużo turystów. Niestety, strasznie rozkopane.
Idziemy do pizzerii, gdzie za 16 lei dostaję taką pizzę, że ledwie ją zjadam.
Spokojnie jedziemy w stronę Agnity. Po drodze zatrzymujemy się w Brădeni, gdzie Paweł rozmawia z miejscowymi cyganami, a ja z jakąś panią. Pyta ile mamy lat. Gdy mówię/pokazuję jej, że mam 21, a Damian 24 pani mówi, że ja mam 24, a Damian 16. I długo nie chce uwierzyć, że Damian ma 24. ;-)
Rozbijamy się za wsią. Już mam wchodzić do namiotu, a tu... Coś mi nie gra. Coś tu jedzie! Szybko zbieramy się na bok by mógł przejechać wóz z sianem.
Idę spać. Jutro atakujemy Karpaty po raz ostatni w Rumunii - szosa Transfogaraska.
Zdjęcie dnia: