Dzień 26.: (Kosovska) Mitrovica+ (KOS) - Bać (MNG)
Poniedziałek, 27 lipca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Bałkany 2009, Ponad 50km, trekking
Trasa: (Kosovska) Mitrovica+ - Zubin Potok (KOS) - (SRB) Ribariće - Špiljani (SRB) - (MNG) Bać
Mieliśmy tak dobrą miejscówę, że zebraliśmy się dopiero o 11:30, co zdrowo wkurzyło MadMana. Mały terrorysta powiedział, że jutro wyjeżdża o 10:00. Przejdzie mu.
Na dobry początek dnia dostaliśmy podjazd. Krótki ale treściwy: 2,5km ze średnią 7,2km/h.
Średni zjazd, mówiąc szczerze, bo okrutnie kręty, dlatego tylko 58km/h.
Dość szybko dojechaliśmy do zalewowego jeziora, zwiedziliśmy po drodze tunele i wiadukty przy nim. Przyjemna droga - ładnie i spokojnie.
Przejechaliśmy granicę Kosowa.
Chwilę jechaliśmy po Serbii. W czasie tej chwili złamałem drugą szprychę, tym razem lewą. Szybka wymiana. Dobrze się nie rozpędziliśmy, a trafiliśmy na drugą granicę: serbsko-czarnogórską. Już zaczęliśmy szukać miejsca na nocleg, a tu ukazał nam się... Wjazd do Czarnogóry.
Śpimy na gospodarza. Pan chętnie pogadałby z nami po niemiecku, niestety mój niemiecki jest marny... Wypiliśmy z gospodarzami herbatę, trochę porozmawialiśmy i uprzejmie, że "schlaffen Zeit" bo zmęczeni.
Zdjęcia dnia:
Mieliśmy tak dobrą miejscówę, że zebraliśmy się dopiero o 11:30, co zdrowo wkurzyło MadMana. Mały terrorysta powiedział, że jutro wyjeżdża o 10:00. Przejdzie mu.
Na dobry początek dnia dostaliśmy podjazd. Krótki ale treściwy: 2,5km ze średnią 7,2km/h.
Średni zjazd, mówiąc szczerze, bo okrutnie kręty, dlatego tylko 58km/h.
Dość szybko dojechaliśmy do zalewowego jeziora, zwiedziliśmy po drodze tunele i wiadukty przy nim. Przyjemna droga - ładnie i spokojnie.
Przejechaliśmy granicę Kosowa.
Chwilę jechaliśmy po Serbii. W czasie tej chwili złamałem drugą szprychę, tym razem lewą. Szybka wymiana. Dobrze się nie rozpędziliśmy, a trafiliśmy na drugą granicę: serbsko-czarnogórską. Już zaczęliśmy szukać miejsca na nocleg, a tu ukazał nam się... Wjazd do Czarnogóry.
Śpimy na gospodarza. Pan chętnie pogadałby z nami po niemiecku, niestety mój niemiecki jest marny... Wypiliśmy z gospodarzami herbatę, trochę porozmawialiśmy i uprzejmie, że "schlaffen Zeit" bo zmęczeni.
Zdjęcia dnia: