Fetysz "dookoła", czyli marznie

Poniedziałek, 28 kwietnia 2008 · Komentarze(0)
Fetysz "dookoła", czyli marznie mi woda.

Jakieś zboczenie. Zawsze tylko dookoła i dookoła. Dookoła Ukrainy, dookoła plant, dookoła Rynku. Dzisiaj pojechaliśmy dookoła portu lotniczego w Balicach. Standardowo wręcz, spotkanie o 21:30 przy skarbonce na Rynku. Miał przyjechać Janek i Andrzej. I nie przyjechali. Za to zygi miało nie być i dotrzymał słowa. Pojawił się Miki na góralu (na przodzie slick 1'', z tyłu na okolo też slick, 1,25'') i gość, którego nicku nie pamiętam... :-/ Na trekkingowym Kelly's-ie. Przyjemne tempo, najwyższa zanotowana prędkość - 50km/h.
Ale zimno w diabły. O ile po mieście się całkiem fajnie jeździło, to jak wyjechaliśmy już na Księcia Józefa tak pi*działo po łapach, że głowa mała. Ręce musiałem chować za torbą na kierownicy ;-)

Ponownie Grincz.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nogei

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]