Kącik pedała, czyli próbowanie.

Kącik pedała, czyli próbowanie.

Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Obrońców Poczty Gdańskiej - Stojałowskiego - Rynek - Szpital - Ciężkowice - Pieczyska - Szczakowa - Moździeżowców - Batorego - Góra Piasku - Warpie - Centrum - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Podłęże - Azotka - Sobieski - Jeleń - Byczyna.

Umówiłem się z Kubą, bo ostatnie wspólne pedałowanie to było do Gdańska rok temu. Ech, Kubuś, marno momentami, szczególnie na podjazdach. Ale dawał radę. Na koniec pojechałem do Marty, bo ma dzisiaj urodziny. Dzwoniłem, dzwoniłem, nie odbierała, wredna. Ale i tak nie było jej w domu.

Plan maksimum, czyli o

Poniedziałek, 18 sierpnia 2008 · Komentarze(6)
Kategoria Ponad 50km
Plan maksimum, czyli o umieraniu.

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Cezarówka Dolna) - Chrzanów - Płaza - Wygiełzów - Zator - Andrychów - Przełęcz Kocierska (716m npm) - Łękawica - Żywiec - Zarzecze - Tresna - Międzybrodzie Żywieckie - Żar (761m npm) - Międzybrodzie Żywieckie - Międzybrodzie Bialskie - Hrobacza Łąka (828m npm) - Międzybrodzie Bialskie - przełęcz Przegibek (663m npm) - Bielsko-Biała - Katowice - Mysłowice - Jaworzno (Łubowiec - Dąbrowa Narodowa - Osiedle Stałe - Kanty - Leopold - Bory - Byczyna).

Umieram. Zrobiłem dzisiaj cztery duże podjazdy i tyle samo zjazdów. Już na pierwszym pojechałem mocno po bandzie osiągając 66,4km/h, mój nowy rekord.
Polecam przełęcz Kocierską. Fajny asfalt, praktycznie nie ma ruchu, nachylenie średnie 8% (od strony Sułkowic). Ale ten zjazd...
Co do zjazdów: przy zjeździe z Hrob... A nie, miałem faktów nie uprzedzać, także najpierw podjazd na Żar. Po drodze mijałem małżeństwo (?) z rowerami, niestety je prowadzi, nie dali rady. Ja też, prawie, nie dałem rady. Makabra. Ale zrobiłem Żar na raz :-D Potem był zjazd z Żaru... Pięknie się jechało, wyprzedziłem dwa samochody i prawie potrąciłem nastolatkę. W ostatniej chwili mi spod kół uciekła :-( Następnie był obiad i podjazd na Hrobaczą Łąkę. Żeby nazwać ten podjazd szosowym trzeba zmienić definicję szosy. O ile pierwsza połowa jest kur*wsko mocno nachylona (momentami, jak wynika z bazy podjazdów, 20%!) to ma asfalt. Druga połowa już nie ma. Ma ser szwajcarski. Część musiałem wpychać rower z bardzo prostego powodu: tylna opona nie łapała przyczepności (bo jest już prawie łysa :-/). Będzie drugie podejście. Ale muszę do tego kupić lepsze (czyt.: terenowe) opony i najchętniej SPD, choć na platformie też się pewnie pociągnie.
W czasie zjazdu z Hrobaczej Łąki bałem się jak cholera. Dziurawa droga, 20% nachylenia, ale tym razem w dół i zjeżdżaj, tak żeby nie złapać snake-a. Pierwsza połowa powoli, druga pod 60. Na jednym z zakrętów nie wyhamowałem i wypadłem z drogi (brzmi dramatycznie, nie?), wpakowałem się w leśny dukt nazwany ul. Miłą.
Ostatni dzisiejszego dnia podjazd nastąpił na przełęcz Przegibek. Bez rewelacji. Jest dość długi, momentami mocniej nachylony. Ale jaki ma zjazd... Praktycznie do samego centrum Bielska! 15km lekko. Średnia na zjeździe: 35km/h.
Niestety w Bielsku padłem i nie pomógł mi nawet Powerade. Pojechałem do Katowic pociągiem, potem popedałowałem do Jaworzna. Gdybym wracał z Bielska na rowerze wyszłoby mi spokojnie ze 230km.

Następna wycieczka będzie jak Mateusz dojdzie do siebie. Trzy przełęcze, cztery podjazdy na nie. Więcej szczegółów wkrótce.

Wniosku z dnia dzisiejszego:
-przy przebudowie napędu odpada kaseta z linii Ultegra. Kupuję Deore i to 11-34. Dzisiaj na przełożeniu 28-30 miałem problemy momentami :-/
-niezbędne lepsze hamulce (w domyśle: rolkowe), V-ki ssą.
-SPD (!!!)

Niestety SonyEricsson K550i nie nadaje się na aparat fotograficzny. Na większości zdjęć wyszło takie mydło, że nawet tego nie pokazuję bo wstyd.

Spokojnie, to tylko 8%. Przełęcz Kocierska od Sułkowic. Pierwszy poważny podjazd dnia.


Ośrodek konferencyjny na przełęczy. Ciekawe jak dojeżdżają tam w zimie.


Początek rzeźni na ulicy Koniora.


Hrobacza Łąka, schronisko. Ciekawe jak tu docierają kurierzy...


Bullet the Blue Sky! Hrobacza Łąka zdobyta. Umieram.

ŁAAAAAHU, czyli trochę w terenie.

ŁAAAAAHU, czyli trochę w terenie.

Trasa: lasy w okolicy Byczyny
Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Obrońców Poczty Gdańskiej - Rynek - Szpital - Ciężkowice - Pieczyska - Szczakowa - Moździeżowców - Batorego - Góra Piasku - Warpie - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Podłężę - Azotka - Sobieski - Jeleń - Byczyna.

Znów pojeździłem po lesie. Fajnie było. Znalazłem całkiem ładny podjazd, który muszę kiedyś zrobić (on jest niestety terenowy, trochę tam piachu). I w dół też. To było wczoraj.
A dzisiaj pojeździłem po mieście. Na Pechniku wyprzedziłem kilka samochód i "sruuuuu!" pojechałem. A samochody się wlekły. Dojechałem do świateł koło Statoila a tych samochodów jeszcze nie było. Pięknie się jechało.

Wyjazd przesunięty na niedzielę, pisałem już? Chętni? Dwie przełęcze (Kocierska i Przegibek), dwa szczyty (Żar i Hrobacza Łąka - jeden z najtrudniejszych szosowych podjazdów w Polsce: http://www.genetyk.com/podjazdy/hrobacza1.html; ładne, nie?), tym razem spokojnie, około 200km.

Szybko, czyli tunel.

Trasa:

Wtorek, 12 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
Szybko, czyli tunel.

Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Obrońców Poczty Gdańskiej - Rynek - Szpital - Ciężkowice - Szczakowa - Moździeżowców - Batorego - Góra Piasku - Warpie - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Podłęże - Azotka - Sobieski - Jeleń - Byczyna.

Hu hu... Wyszła mi dzisiaj jedna z najlepszych średnich w sezonie. Dlaczego? Bo na zjeździe z Sobieskiego do Jelenia wpakowałem się najpierw za TIRa a później za starego Liaza. W sumie jechałem z nimi prawie 10km. Jechałem też kawałek (3-4km, nie wiem dokładnie) za autobusem 314 po Ciężkowicach. Podjazd zaraz za jazdem kolejowym podjeżdżałem 35km/h. Cudna sprawa.

Trochę enduro, czyli nareszcie

Poniedziałek, 11 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
Trochę enduro, czyli nareszcie w terenie.

Trasa: Byczyna - Bory - Chopina - Azotka - Podłęże - EJ3 - EJ2 - Martyniaków - Moniuszki - Podłęże - Kanty - Niedzieliska - Góra Piasku - Szczakowa - Pieczyska - Ciężkowice - Wilkoszyn - Jeziorki - Byczyna.

Pojeździłem trochę w lesie. W sumie to nic wielkiego, chciałem po prostu znaleźć drogę na tzw. Granicę, tzn: na Bory z pominięciem szczytu Pietrusowej. I znalazłem. Uch. 30km/h po lesie, podjazdy fajne, terenowe i trochę pchania po piachu. Faaaaajnie było :-)

W sobotę atakuję Żar, mówiłem już? Chętni? 170km, możliwość przejechania 70km (część pociągiem), tempo dostosowane, ale najwolniejszy musi odpoczywać najintensywniej, bo będzie miał mniej czasu ;-)

Po przerwie, czyli bez

Niedziela, 10 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
Kategoria Do 50km
Po przerwie, czyli bez szaleństw.

Trasa: Byczyna - Jeleń - Sobieski - Azotka - Podłęże - EJ3 - Osiedle Stałe - Kanty - Leopold - Pechnik - Centrum - Krakowska - Bory - Byczyna.

Od środy nie dotykałem roweru. Czwartek - wiadomo, rekonwalescencja. Piątek - Off (Of Montreal... Usz... Piękni!), sobota - leń i kiepska pogoda. Dzisiaj już musiałem.
Dopadłem gościa, w sobotę atakujemy Żar i dwie przełęcze. Jak mnie popier*oli to go wyciągnę jeszcze na Przełęcz Przysłop od strony Stryszawy. Czysto zaliczeniowo w zasadzie.

Dwie przełęcze, parę wiosek,

Środa, 6 sierpnia 2008 · Komentarze(3)
Kategoria Ponad 50km
Dwie przełęcze, parę wiosek, czyli kolejne rekordy.

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Cezarówka Górna) - Chrzanów - Mętków - Babice - Zator - Wadowice - Sucha Beskidzka - Maków Podhalański - Zawoja - Przełęcz Krowiarki - Przełęcz Przysłop - Stryszawa - Kuków - Oczków - Żywiec - Tresna - Czernichów - Międzybrodzie Bialskie - Porąbka - Kęty - Oświęcim - Gorzów - Chełmek - Jaworzno (Dąb - Byczyna).

Nogi wchodzą mi w tyłek. Kolejne rekordy pobite. W zasadzie rekordy wszystkie, łącznie z rekordem głupoty zarządu dróg i mostów:

Spotkałem takie coś zaraz za Wadowicami... :-DDDD
Od początku.
Obudziłem się, bez pomocy budzika, o 4:30 jak z zegarkiem w ręku. Myślę sobie: a, poczekam aż budzik zadzwoni. Czekam, czekam, nic. Patrzę na budzik. Ustawiony na 4:30. Ale p.m. No nic. Wstałem, zjadłem śniadanie i jazda. Ależ było super rano! 13 stopni, zerio wiatru. Ideał.
Do Chrzanowa bez sensacji, za to się pogubiłem na dobry początek dnia. Zamiast jechać na Płazę i potem jak biały człowiek na Zator to pojechałem na Mętków. Dojechałem w końcu do Zatora, tam pozbyłem się nogawek, zjadłem Snikersa, zadzwoniłem, że żyję. Do Wadowic dotarłem za jakieś 45 minut, była 8:00 jak siedziałem na rynk... Eee... Placu Jana Pawła Drugiego. Potem jazda w stronę Suchej i Makowa.
Na DK28 od Wadowic ruch ciężki, głównie matoły z kamieniami na budowę tejże DK28. W Makowie zjadłem kanapkę i pojechałem dalej. O 11:44 napisałem do Marty SMSa "Rządzę światem! Stoję na Krowiarkach (1018m n.p.m)", czyli pewnie jakieś 15 minut wcześniej dojechałem. Potem zjazd. Omatkoicórko. Opłacało się TYLE męczyć (podjeżdzałem około 100 minut, 25km, ponad 650m w górę). Na jednej z prostych uzyskuję nową "V max": 61,4km/h.
Zjechałem do Zawoji po drodze kupując sobie Powerade-a i jogurt pitny. Jogurt obaliłem na miejscu, Powerade do torby.
Przełęcz Przysłop (661 m. n.p.m.) okazała się równie wymagająca, choć znacznie krótsza. Na Przysłopie spotkałem się z Alą, ktora poczęstowała mnie obiadem. W sumie spędziłem u Niej jakieś półtorej godziny. Bez tego bym umarł. Dzięki!
Za to zjazd do Stryszawy... Łosz! To było coś! 7km, momentami jechałem 60km/h, zwalniałem do 30km/h. Zjazd polecam każdemu. Wyjazd od tej strony - nikomu. Momentami nachylenie sięgało pewnie ze 20%, gdybym miał fotel to bym został w niego wgnieciony zapewne (przyspieszenie od 30km/h do 45km/h pokazał mi licznik, czyli w czasie obrotu koła!) tylko po to, żeby za moment prawie uderzyć głową w kierownicę.
Po 160km złapałem masakrycznego doła. Już szukałem połączenia kolejowego z Kęt, ale w sumie... Kupiłem sobie "mleko truskawkowe" (które z truskawkami to się nawet nie spotkało), zjadłem Snikersa i pojechałem.
Do Oświęcimia bez przygód, tylko z bluzgami pod nosem. Na tirowców. Arghhh...
W Oświęcimiu, oczywiście, nie wiedziałem gdzie jechać (całą trasę znałem na pamięć, tylko nie początek i koniec...), jakiś miły pan mi wyjaśnił i kazał powtórzyć. ;-) Powtórzyłem, dojechałem do domu. Licznik pokazał mój nowy, prawie szatański (bo mogę go podawać jako: 666/3 ]:->) rekord. Średnia kiepska, ale to podjazdy... Na Krowiarki wjeżdzałem z ustawieniem trybów 28-28... Masakra jakaś. Dzisiejsze przewyższenia szacuję na 3000-4000m (to tylko w górę).

Parę zdjęć.
Straszydło. Ja na Krowiarkach.


This is the point where fun begins.


Babiogórskaja Narodnaja Parka. Byłem, widziałem.

Top Gear, czyli low gear.

Kategoria Do 50km
Top Gear, czyli low gear.

Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Ciężkowice - Szczakowa - Ciężkowice - Wilkoszyn - Jeziorki - Byczyna.

Pojechałem do Przemka po Top Gear. Jechałem na "low gear". Śmiertelnie wiało. Jadę jutro, moje Dobrze Poinformowane Zawojowe Źródło twierdzi, że teraz jest lepiej, do rana powinno się uspokoić (mam nadzieję...).

Pierwszy raz od pięciu dni, czyli

Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
Kategoria Do 50km
Pierwszy raz od pięciu dni, czyli debile.

Trasa: Byczyna - Jeleń - Sobieski - Azotka - Podłęże - EJ3 - Osiedle Stałe - Kanty - Leopold - Pechnik - Centrum - Rogatka - Bory - Byczyna.

Wysyp debili. Normalnie wysyp debili. Najpierw na Azotce szedł jakiś pacan środkiem drogi, jak przejeżdżałem zaczął mi pod koła włazić. Pod autobus sobie wleź, durniu.
Przy podjeździe na Sobieski przyczepił się jakiś pan. Myślę sobie: co mnie będzie dziadek gonił?! I jadę! Po raz pierwszy podjazd na Sobieski od strony Jelenia pokonałem nie schodząc poniżej 22km/h. A gość za mną! Kurna! Na jakimś sypiącym się rowerze z ramą Rometa (:-D), ale przerzutki miał nowe. Pogadaliśmy, mówił, że wrócił z mistrzostw Europy amatorów z piątym miejscem... Doznałem szoku ciężkiego, skręcił.

Jutro 240km sam. Jak będzie pogoda dobra, w miarę. Trzymajcie kciuki, żebym nie umarł.

Pustka mentalna, czyli nic.

Kategoria Ponad 50km
Pustka mentalna, czyli nic.

Trasa: Byczyna - Bory - Krakowska - Rogatka - Centrum - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Kanty - Osiedle Stałe - EJ2 - EJ3 - Podłęże - Kanty - Niedzieliska - Góra Piasku - Batorego - Moździeżowców - Pieczyska - Ciężkowice - Szpital - Centrum - OTK - Chopina - Sobieski - Jeleń - Byczyna.

Nic. Pustka sercowa. Pustka mentalna.