Trasa: Byczyna - Bory - Chopina - Podłęże - Kanty - Osiedle Stałe - dom PedrosSa - Osiedle Stałe - Kanty - Leopold - Pechnik - Centrum - Szpital - Wilkoszyn - Jeziorki - Byczyna.
Na początek: sto lat, sto lat, litra czystej i ogórków... Dla PedrosSa, mojego przyjaciela-starucha. A teraz już rowerowo. Piotrkowi byłem zawieść kartkę na urodziny. Prezent już dostał w czasie grila. Prezent się wesoło ugrilował ;-> Nic specjalnego, poza gonieniem autobusu linii S przy szpitalu. Odjechał mi, mimo jakichś 55km/h na moim liczniku. I ciemnościowe przemyślenia: a) mieszkam na wsi. Żeby do Byczyny po zmroku dojechać trzeba się przebić przez jakąś ciemność, nie ma innej opcji. Albo przez nieoświetlony kawałek Sobieski-Jeleń i później Okrągle-Byczyna, albo trzeba z Jeziorek zjechać w ciemności, albo odcinek Bory-Byczyna, tzw. Góra Pietrusowa, od Chrzanowa też ciemno. Wieś. b) czas na nowy napęd. Dzisiaj na zjeździe przy tych 55km/h "skończyła" mi się kaseta z tyłu. 48-13 to za mało. Czas na Ultegrę, 11-26, 9 rzędów, do tyłu. c) przemyślenia blogowotechniczne. Zrobiłem małą modyfikację w szablonie bloga, główna różnica polega na tym, że pojawi się "Klub pedała", czyli moi rowerowi znajomi, co blogi piszą. Zrobiłem to już wczoraj i się dziwię, że nie działa. Okazało się, że trzeba jeszcze zmienić nazwę szablonu na "własny"...
Przyjemna jazda, choć pod koniec było kapkę zimno. Cały czas jechałem z nogawnikami i w rękawiczkach. Za to w t-shircie mocno przewiewnym. Do dzisiejszych przygód mogę zaliczyć jazdę w ABSOLUTNEJ ciemności (gdyby nie miał lampki z przodu byłoby kiepsko) na ścieżce rowerowej koło EJ3 oraz zjazd z Sobieskiego do Jelenia. Tam też widziałem ciemność, choć normalne to nie było. Na Rynku w Jeleniu spotkałem Alicję. Uświadomiła mi, że za mną jechał policjantowóz. Sęk w tym, że na Sulińskiego co chwilę migał długimi, a ja go niego machałem. Nic. Pojechali.
Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Centrum - postój pod Wojciechem - Szpital - Ciężkowice - Szczakowa - Góra Piasku - Kanty - Osiedle Stałe - EJ3 - Podłęże - Leopold - Pechnik - Centrum - OTK - Sobieski - Jeleń - Byczyna.
Aleśmy poszaleli dzisiaj. Umówiłem się o 20:30 z Piotrkiem i Robertem. Przyjechałem nieco spóźniony, ale i tak na nich czekałem. Piotrek miał już parę kilometrów w nogach, stwierdził, że dzisiaj wolno. Tak 24, nie więcej. Tośmy pojechali 24. Do szpitala jakieś 30, od szpitala do Ciężkowic poniżej 40 nie schodziliśmy. Nieskromnie muszę powiedzieć, że zdarzyło mi się prowadzić praktycznie całą drogę. A sam nie chciałem jakoś szybko jechać. Ledwie chodzę... Ale fajnie było muszę powiedzieć :-D
Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Centrum - Podwale - Pechnik - Leopold - Podłęże - Moniuszki - Centrum - OTK - Sobieski - Jeleń - Byczyna.
Starość nie radość, bycie na lekkim kacu do jazdy nie motywuje. Ale bym nie wytrzymał bez jazdy. W zasadzie nic ciekawego, spokojnie na drogach, gdzie niegdzie okrzyki "Dojczlant, Dojczlant" albo "Espanja, Espanja". W Centrum dwóch chłpaczków na streetach skręciło zaraz przede mną w Stojałowskiego. Zjeżdżam spokojnie za nimi, nagle jeden mi pokazuje ręką, żebym jechał (myślał chyba, że chcę ich wyprzedzać, a mi się nie spieszyło). Zobaczyłem, że z podporządkowanej wyjechał samochód. Wyprzedziłem go. W sumie to gość za mną stał potem na skrzyżowaniu i tak jakoś mu dziwnie z oczu patrzyło... ;-)
Jutro ostatni dzień miesiąca, trzeba będzie też coś pojeździć, bo dzisiaj to była 15. wycieczka, a to znaczy, że jeździłem średnio raz na dwa dni. Za mało.
Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Szpital - Centrum - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Osiedle Stałe - (6 godzin wolnego) - Leopold - Pechnik - Centrum - Bory - Byczyna.
Ciężkie pato. Dwa dni picia - powinno się zdelegalizować. Fuj. Pojechałem na Alicjowo-Piotrkowe imieniny. Fajno, fajno. Pogrilowaliśmy, pogadaliśmy, pośmialiśmy się... Wracałem lekko skacowany. :-/ Nigdy więcej. Za to jeździłem o 3:30, więc mam kolejne punkty do cyklozy. Hi hi. Na DK 79 o tej trzeciej wyprzedziło mnie w sumie 8 samochodów, a już w czasie "podjazdu" do domu wyminąłem się z rowerzystą... Także nie byłem sam o tej porze ;-)
Pan Czerwone Światło, czyli historia o rozważnych kierowcach.
Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Centrum - Szpital - Ciężkowice - Szczakowa - Góra Piasku - Kanty - Leopold - Pechnik - Centrum - Bory - Byczyna. Tak. Od dzisiaj możecie do mnie mówić "master of the red light". Ewentualnie "master of the szlaban". Na pierwszym przejeździe, w Ciężkowicach, stałem 15 minut. Na kolejnym, w ciężkowicach stałem 10 minut. Za to na pierwszym miałem okazję obserwować dwa wymijające się ET22, a na drugim, uwaga, ET40! Piękny widok :-) A potem stałem na KAŻDYCH światłach po drodze. KAŻDYCH. Za to kierowcy rozważni a nie odważni. Czekali aż będzie wolne żeby wyprzedzać. No, jestem z was, po raz pierwszy, dumny, panie i panowie!
Zapomniałem wczoraj wieczorem skasować licznik. Jakież było moje zdziwienie, gdy na Podłężu zobaczyłem na nim ponad 40km. Zaraz po tym zobaczyłem kretyna w czerwonym Fiacie Brava wyjeżdżającego wprost pod moje koła. "K**** IDIOTO!!!" - słowami tymi pozdrowiłem pana, poklepałem się po głowie i pojechałem. Warto wspomnieć, że na liczniku widniała wtedy jeszcze jedna liczba: 40. Km/h.
Wyprowadziłem się dzisiaj z Krakowa. Prawie rok mieszkania w tym jakże pięknym, a jakże momentami wkur**ającym mieście. Polecam każdemu. Nie tylko rok. Mam nadzieję mieszkać jeszcze... A nieważne. Zmęczony po wyniesieniu najpierw wszystkich betów z kamienicy do samochodu, a potem z samochodu do domu postanowiłem zjeść kolację i iść pojeździć. W międzyczasie zadzwonił Piotrek, żebym do niego wpadł na chwilę. Pogadaliśmy, pojechałem do domu. ;-)
Trasa: Byczyna - Byczyna (Kuzyn) - Jeleń - Sobieski - Podłęże - "Komuna" - Osiedle Stałe - Komuna - Leopold - Pechnik - Centrum - Bory - Byczyna. Słabo dzisiaj.
Najszybsza jazda w tym roku, V. 1.1 beta, czyli vuelta Jaworzno.
Alem poszalał! Kurna. Licznik zakłamany pokazuje średnią 28,1, ciekawe ile pokaże BS. BS zawsze mnie dopinguje i pokazuje więcej o jakieś 0,2km/h. Dajcie mi SPD to będę robił średnie po 32km/h na takich odcinkach. A jeszcze jak napęd zmienię, kasetę Ultegra wsadzę w tył, taką przaśną, 11-26, to mi się chyba oczy zapadną. Dosyć tej skromności.
Trasa: Byczyna - Bory - (obwodnicą do) Podłęże - EJ3 - EJ2 - Podłęże - Góra Piasku - Szczakowa - Ciężkowice - Szpital - stacja BP na Krakowskiej - Bory - Sobieski - Jeleń - Byczyna. Na ścieżce przy EJ3 wyprzedził mnie gościu na crossowym Krossie. Później ja go wyprzedziłem na Podłężu, później dojechał do mnie i stwierdził, że w zasadzie powinniśmy razem jechać. Zapytałem gdzie jedzie, nic nie odpowiedział. I jechaliśmy do skrzyżowania przy Kantym. Co z nim później - nie wiem. Skręcił w Szczakowską. W sumie wyszedł niezamierzony kawałek Nocnego Patrolu. Niestety, w Jaworznie ścieżki rowerowe nie rosną. Za to na Ścianie Wschodniej urośnie do Euro 2012 AUTOSTRADA rowerowa. Wyobrażacie sobie? Durne polskie władze nie potrafią oznaczyć Międzynarodowego Pieszego Szlaku Długodystansowego biegnącego przez Polskę (ktoś z Was w ogóle słyszał o czymś takim jak MPSD?) przez ostatnie 20 lat albo i więcej, a chcą budować 2000km ścieżki rowerowej. <szatański śmiech>Buhahaha.</szatański śmiech>. I ma to finansować Komisja Europejska. Chyba z 85%. Już widzę te wszystkie gminy, które się dogadają i tej sprawie.
No. Idę się napawać lambic-iem co to dwa dni stał w lodówce. Mrau.
Zaczęło się optymistycznie. Najpierw o 11 rano ze snu wyrwał mnie kurier poczty polskiej. Przywiózł moje Clark's-y. Werble, fanfary, etc. Zdrowo ponad godzinę walczyłem z założoleniem nowych klocków. Ale są. Fajne, czerwone. A hamują! Panie! Jak EN71 na trasie Kraków - Katowice. Ale hamują. Około 15. Jarek był przyjął zaproszenie na wspólne pedałowanie (tak, Klub Anonimowego Pedała). Umówiliśmy się "pod Elką" - kościołem św. Elżbiety w Szczakowej. Mieliśmy jechać do Bukowna, potem w stronę Trzebini i przez Balaton do domu. Ba. Nawet pojechaliśmy, ale najpierw na przejeździe kolejowym prawie-na-Pieczyskach wjechałem w dziurę, taką z 10cm głęboką i o szynę rozwaliłem obie dętki. Nie tyle rozwaliłem co złapałem snake-i. Jakież było moje szczęście, gdy zobaczyłem flaka z przodu i słyszałem uciekające powietrze z tylnego koła. Och, och. Gdyby moja lektorka od łaciny była w okolicy to momentalnie dostałbym 5.0 z egzaminu. Zastanawiam się do kogo napisać skargę i żądanie zwrotu pieniędzy za dętki - do ZDiM-u czy PLK. Może do jednych i drugich? No nic. Wróciliśmy z Jarkiem do mojego kuzyna, tam przez godzinę babraliśmy się ze sklejeniem tego, okazało się, że mam "nieco" za długą dętkę, ale zmieściła się w oponie, także luz. Jarek, tak dla rozrywki, tak pompował, że pompkę zapompował na śmierć. Ale nic. Nieważne. Ważne, że przejechaliśmy prawie 60km. A. W sumie to nie zapowiadał się z tej wycieczki Nocny Patrol, ale jednak taki wyszedł. Może jutro wyjdzie następny? :->
Chciałbym z tego miejsca podziękować Jarosławowi za okazaną pomoc przy naprawie przebitych dętek. Dziękuję.
Jeżdżę, jeżdżę, bo autobusów nie lubię, a samochody śmierdzom (sic).
Studiuję filologię, nie lubię literaturoznawstwa, a z Uniwersytetu Śląskiego czym prędzej chcę uciec na Słowację.