Wpisy archiwalne w kategorii

Ponad 50km

Dystans całkowity:10184.05 km (w terenie 130.00 km; 1.28%)
Czas w ruchu:458:51
Średnia prędkość:22.19 km/h
Maksymalna prędkość:71.50 km/h
Suma podjazdów:5327 m
Liczba aktywności:113
Średnio na aktywność:90.12 km i 4h 03m
Więcej statystyk

Szatan, szatan, czyli teren.

Kategoria Ponad 50km
Szatan, szatan, czyli teren.

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Dąb) - Chełmek - Gorzów - Oświęcim - Rajsko - Wilczkowice - Wilamowice - Bielsko-Biała - - Bystra - Meszna - Buczkowice - Szczyrk - Orle Gniazdo - Magura - Klimczok - Błatnia - Jaworze - Bielsko-Biała - Pisarzowice - Wilamowice - Wilczkowice - Oświęcim - Gorzów - Chełmek - Jaworzno (Dąb - Byczyna).

Trochę po siódmej rano przyjechał Przemek, poczekaliśmy na Marcina i pojechaliśmy do Bielska. W grupie się lepiej jeździ. Dużo lepiej. Przynajmniej jest do kogo pysk otworzyć, pośmiać się można. O 10:00 byliśmy w Bielsku. Czekała na nas ekipa - MadMad, szaman i karmi. Około 11. zaczęliśmy podjazd pod Orle Gniazdo, niestety bez szamana. Sztywno od samego początku. Makabra. Ale prawdziwy "fun" zaczyna się razem z płytami betonowymi... Ja nie wiem kto tam jeździ, za to ciężko zdziwiło mnie, że ludzie się tam budują! O dziwo najlepiej jechało mi się kawałek terenowy! Byłem 8 minut za Marcinem, który jechał w SPD, wyprzedziłem karmiego, który też jechał w SPD i do tego na fullu. Ha! Potem, głównie z buta, na szczyt Klimczoka, tutaj pada nowy rekord wysokości: 1117m npm (ale to nic w porównaniu do przyszłorocznych planów ;-) ). Chwilę przed tym wydumaliśmy, że jedziemy na Błatnią i potem na dół, do Jaworza. Żółtym szlakiem. Są momenty makabryczne (spadek taki 30% i kamienie), ale około 95% trasy jest do przejechania nawet na rowerze takim jak mój (trekking, kaseta 13-30, korba 48/36/26, opony 35mm szerokości). Na zjeździe złapałem gumę. Z pomocą MadMana uporałem się z nią w chwilę. Zjechaliśmy bez większych problemów dalej. MadMan odbił do siebie, wrócił do domu około 18. My turlaliśmy się jeszcze godzinę dłużej, ponieważ stwierdziliśmy, że jesteśmy głodni i idziemy na pizzę. Pożegnaliśmy się z karmim i poszliśmy. Dalej spokojnie, bez większych sensacji, poza tym, że wiało nam cały czas w nos :-/

Wnioski z dzisiaj: kupuję LXa, owszem, ale kasetę nie 11-32 a 11-34, oraz: kupuję fulla!

Nowy rekord, czyli o

Piątek, 5 września 2008 · Komentarze(0)
Kategoria Ponad 50km
Nowy rekord, czyli o masochiźmie

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Jeziorki - Koźmin) - Okradziejówka - Balin - Luszowice - Trzebinia - Chrzanów - Balin - Jaworzno (Koźmin - Jeziorki - Wilkoszyn - Szpital - Rynek - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Podłęże - Azotka - Sobieski - Jeleń - Byczyna)

Pozdrawiam pana w granatowym Ducato, numery KOS 6U69. Dziękuję za wymuszenie na mnie pierwszeństwa przejazdu. Na TIRze lepiej. Pozdrawiam również kierowcę fioletowego VW Polo na jaworznickich numerach, również za wymuszenie. Trzymajcie tak dalej, chłopaki!
Na jakimś małym zjeździe w Luszowicach pociągnąłem 71,8km/h. Skończyłem kasetę. 11 zębów - niezbędne.
Masochizm? Jeździłem dzisiaj w upale, takim ze 30 stopni. I w ciężkiej duchocie.

Niedziela, wyjazd, chętni?

UH, DH, czyli AAAAAA!

Kategoria Ponad 50km
UH, DH, czyli AAAAAA!

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Dąb) - Chełmek - Gorzów - Oświęcim - Brzeszcze - Wilamowice - Bielsko-Biała - Wilkowiece - Magurka Wilkowicka - Przełęcz Przegibek - Międzybrodzie Bialskie - Porąbka - Czaniec - Kęty - Brzeszcze - Oświęcim - Gorzów - Chełmek - Jaworzno (Dąb - Byczyna).

Huh! Nawet nie wiedziałem, że do Bielska-Białej jest tak blisko. Raptem 55km. Taka trasa na popołudniowy wypad ;-) O 9:00 byłem w Bielsku, poczekałem na Damiana, o 9:55 pojechaliśmy dalej. Na Magurkę. Jeszcze tylko postój w sklpie, którego właścicielem był znienawidzony przeze mnie ród Koniorów (vide podjazd na Hrobaczą Łąkę). Michał Książkiewicz pisząc w swojej bazie podjazdów rowerowych, że Magurka to jeden z najcięższych podjazdów rowerowych w Polsce miał rację. Ale pchałem rower tylko na jednym odcinku, gdzie było 20% jak nic (Grrrr... Napęd, później SPD, nie ma), i potem kawałek do schroniska, bo jazda po luźnych kamieniach i piachu nie należy do moich przyjemności.
Damian po drodze rozwalił oponę i dętkę, musiał ją wymienić a oponę zalatać. W schronisku posiedziałem półtorej godziny, pojechaliśmy dalej. Tym razem w dół. Piękny zjazd. Jutro wrzucę zdjęcia mojego pięknie uwalonego błotem roweru. 4km dzikiego DH na szosowych oponach i hamulcach V-brake - będę to opowiadał wnukom! Potem kolejne 6km dzikiego DH, ale tym razem po szosie. I pada kolejny rekord. Vmax=70,7km/h! Osiągnięte na zjeździe z przełęczy Przegibek.
Dalej spokojna wycieczka, plaskato.

Podsumowując, warto było taszczyć się godzinę na szczyt Magurki dla tego zjazdu choćby tylko i wyłącznie.

Zdjęcia od Damiana: http://picasaweb.google.pl/damian.karwot/Magurka2008

Plan maksimum, czyli o

Poniedziałek, 18 sierpnia 2008 · Komentarze(6)
Kategoria Ponad 50km
Plan maksimum, czyli o umieraniu.

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Cezarówka Dolna) - Chrzanów - Płaza - Wygiełzów - Zator - Andrychów - Przełęcz Kocierska (716m npm) - Łękawica - Żywiec - Zarzecze - Tresna - Międzybrodzie Żywieckie - Żar (761m npm) - Międzybrodzie Żywieckie - Międzybrodzie Bialskie - Hrobacza Łąka (828m npm) - Międzybrodzie Bialskie - przełęcz Przegibek (663m npm) - Bielsko-Biała - Katowice - Mysłowice - Jaworzno (Łubowiec - Dąbrowa Narodowa - Osiedle Stałe - Kanty - Leopold - Bory - Byczyna).

Umieram. Zrobiłem dzisiaj cztery duże podjazdy i tyle samo zjazdów. Już na pierwszym pojechałem mocno po bandzie osiągając 66,4km/h, mój nowy rekord.
Polecam przełęcz Kocierską. Fajny asfalt, praktycznie nie ma ruchu, nachylenie średnie 8% (od strony Sułkowic). Ale ten zjazd...
Co do zjazdów: przy zjeździe z Hrob... A nie, miałem faktów nie uprzedzać, także najpierw podjazd na Żar. Po drodze mijałem małżeństwo (?) z rowerami, niestety je prowadzi, nie dali rady. Ja też, prawie, nie dałem rady. Makabra. Ale zrobiłem Żar na raz :-D Potem był zjazd z Żaru... Pięknie się jechało, wyprzedziłem dwa samochody i prawie potrąciłem nastolatkę. W ostatniej chwili mi spod kół uciekła :-( Następnie był obiad i podjazd na Hrobaczą Łąkę. Żeby nazwać ten podjazd szosowym trzeba zmienić definicję szosy. O ile pierwsza połowa jest kur*wsko mocno nachylona (momentami, jak wynika z bazy podjazdów, 20%!) to ma asfalt. Druga połowa już nie ma. Ma ser szwajcarski. Część musiałem wpychać rower z bardzo prostego powodu: tylna opona nie łapała przyczepności (bo jest już prawie łysa :-/). Będzie drugie podejście. Ale muszę do tego kupić lepsze (czyt.: terenowe) opony i najchętniej SPD, choć na platformie też się pewnie pociągnie.
W czasie zjazdu z Hrobaczej Łąki bałem się jak cholera. Dziurawa droga, 20% nachylenia, ale tym razem w dół i zjeżdżaj, tak żeby nie złapać snake-a. Pierwsza połowa powoli, druga pod 60. Na jednym z zakrętów nie wyhamowałem i wypadłem z drogi (brzmi dramatycznie, nie?), wpakowałem się w leśny dukt nazwany ul. Miłą.
Ostatni dzisiejszego dnia podjazd nastąpił na przełęcz Przegibek. Bez rewelacji. Jest dość długi, momentami mocniej nachylony. Ale jaki ma zjazd... Praktycznie do samego centrum Bielska! 15km lekko. Średnia na zjeździe: 35km/h.
Niestety w Bielsku padłem i nie pomógł mi nawet Powerade. Pojechałem do Katowic pociągiem, potem popedałowałem do Jaworzna. Gdybym wracał z Bielska na rowerze wyszłoby mi spokojnie ze 230km.

Następna wycieczka będzie jak Mateusz dojdzie do siebie. Trzy przełęcze, cztery podjazdy na nie. Więcej szczegółów wkrótce.

Wniosku z dnia dzisiejszego:
-przy przebudowie napędu odpada kaseta z linii Ultegra. Kupuję Deore i to 11-34. Dzisiaj na przełożeniu 28-30 miałem problemy momentami :-/
-niezbędne lepsze hamulce (w domyśle: rolkowe), V-ki ssą.
-SPD (!!!)

Niestety SonyEricsson K550i nie nadaje się na aparat fotograficzny. Na większości zdjęć wyszło takie mydło, że nawet tego nie pokazuję bo wstyd.

Spokojnie, to tylko 8%. Przełęcz Kocierska od Sułkowic. Pierwszy poważny podjazd dnia.


Ośrodek konferencyjny na przełęczy. Ciekawe jak dojeżdżają tam w zimie.


Początek rzeźni na ulicy Koniora.


Hrobacza Łąka, schronisko. Ciekawe jak tu docierają kurierzy...


Bullet the Blue Sky! Hrobacza Łąka zdobyta. Umieram.

Dwie przełęcze, parę wiosek,

Środa, 6 sierpnia 2008 · Komentarze(3)
Kategoria Ponad 50km
Dwie przełęcze, parę wiosek, czyli kolejne rekordy.

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Cezarówka Górna) - Chrzanów - Mętków - Babice - Zator - Wadowice - Sucha Beskidzka - Maków Podhalański - Zawoja - Przełęcz Krowiarki - Przełęcz Przysłop - Stryszawa - Kuków - Oczków - Żywiec - Tresna - Czernichów - Międzybrodzie Bialskie - Porąbka - Kęty - Oświęcim - Gorzów - Chełmek - Jaworzno (Dąb - Byczyna).

Nogi wchodzą mi w tyłek. Kolejne rekordy pobite. W zasadzie rekordy wszystkie, łącznie z rekordem głupoty zarządu dróg i mostów:

Spotkałem takie coś zaraz za Wadowicami... :-DDDD
Od początku.
Obudziłem się, bez pomocy budzika, o 4:30 jak z zegarkiem w ręku. Myślę sobie: a, poczekam aż budzik zadzwoni. Czekam, czekam, nic. Patrzę na budzik. Ustawiony na 4:30. Ale p.m. No nic. Wstałem, zjadłem śniadanie i jazda. Ależ było super rano! 13 stopni, zerio wiatru. Ideał.
Do Chrzanowa bez sensacji, za to się pogubiłem na dobry początek dnia. Zamiast jechać na Płazę i potem jak biały człowiek na Zator to pojechałem na Mętków. Dojechałem w końcu do Zatora, tam pozbyłem się nogawek, zjadłem Snikersa, zadzwoniłem, że żyję. Do Wadowic dotarłem za jakieś 45 minut, była 8:00 jak siedziałem na rynk... Eee... Placu Jana Pawła Drugiego. Potem jazda w stronę Suchej i Makowa.
Na DK28 od Wadowic ruch ciężki, głównie matoły z kamieniami na budowę tejże DK28. W Makowie zjadłem kanapkę i pojechałem dalej. O 11:44 napisałem do Marty SMSa "Rządzę światem! Stoję na Krowiarkach (1018m n.p.m)", czyli pewnie jakieś 15 minut wcześniej dojechałem. Potem zjazd. Omatkoicórko. Opłacało się TYLE męczyć (podjeżdzałem około 100 minut, 25km, ponad 650m w górę). Na jednej z prostych uzyskuję nową "V max": 61,4km/h.
Zjechałem do Zawoji po drodze kupując sobie Powerade-a i jogurt pitny. Jogurt obaliłem na miejscu, Powerade do torby.
Przełęcz Przysłop (661 m. n.p.m.) okazała się równie wymagająca, choć znacznie krótsza. Na Przysłopie spotkałem się z Alą, ktora poczęstowała mnie obiadem. W sumie spędziłem u Niej jakieś półtorej godziny. Bez tego bym umarł. Dzięki!
Za to zjazd do Stryszawy... Łosz! To było coś! 7km, momentami jechałem 60km/h, zwalniałem do 30km/h. Zjazd polecam każdemu. Wyjazd od tej strony - nikomu. Momentami nachylenie sięgało pewnie ze 20%, gdybym miał fotel to bym został w niego wgnieciony zapewne (przyspieszenie od 30km/h do 45km/h pokazał mi licznik, czyli w czasie obrotu koła!) tylko po to, żeby za moment prawie uderzyć głową w kierownicę.
Po 160km złapałem masakrycznego doła. Już szukałem połączenia kolejowego z Kęt, ale w sumie... Kupiłem sobie "mleko truskawkowe" (które z truskawkami to się nawet nie spotkało), zjadłem Snikersa i pojechałem.
Do Oświęcimia bez przygód, tylko z bluzgami pod nosem. Na tirowców. Arghhh...
W Oświęcimiu, oczywiście, nie wiedziałem gdzie jechać (całą trasę znałem na pamięć, tylko nie początek i koniec...), jakiś miły pan mi wyjaśnił i kazał powtórzyć. ;-) Powtórzyłem, dojechałem do domu. Licznik pokazał mój nowy, prawie szatański (bo mogę go podawać jako: 666/3 ]:->) rekord. Średnia kiepska, ale to podjazdy... Na Krowiarki wjeżdzałem z ustawieniem trybów 28-28... Masakra jakaś. Dzisiejsze przewyższenia szacuję na 3000-4000m (to tylko w górę).

Parę zdjęć.
Straszydło. Ja na Krowiarkach.


This is the point where fun begins.


Babiogórskaja Narodnaja Parka. Byłem, widziałem.

Pustka mentalna, czyli nic.

Kategoria Ponad 50km
Pustka mentalna, czyli nic.

Trasa: Byczyna - Bory - Krakowska - Rogatka - Centrum - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Kanty - Osiedle Stałe - EJ2 - EJ3 - Podłęże - Kanty - Niedzieliska - Góra Piasku - Batorego - Moździeżowców - Pieczyska - Ciężkowice - Szpital - Centrum - OTK - Chopina - Sobieski - Jeleń - Byczyna.

Nic. Pustka sercowa. Pustka mentalna.

A to w prawo, a to w lewo,

Sobota, 26 lipca 2008 · Komentarze(8)
Kategoria Ponad 50km
A to w prawo, a to w lewo, czylo nowy rekord prędkości.

Trasa: Byczyna - Jeziorki - Koźmin - Balin - Luszowice - Chrzanów - Trzebinia - Młoszowa - Dulowa - Karniowice - Psary - Rezerwat Ostra Góra - Myślachowice - Olkusz - Niesułowice - Lgota - Myślachowice - Trzebinia - Chrzanów - Jaworzno - Cezarówka Górna - Byczyna - Jeleń - Sobieski - Jeleń - Dziedźkowice - Jeleń - Sobieski - Bory - Sobieski - Bory - Byczyna.

USZ! Ale mnie pognało. W sumie wyjechałem bez planu. Jak się pokapowałem, że plan by mi się przydał to byłem już w Olkuszu. Jakiegoś miłego pana zapytałem o drogę na Trzebinię, wskazał.
Za to w drodze do byłbym został potrącon przez jakąś głupią kur*ę. Cip*ko w Dulowej skręcało w lewo. Do kościoła. I zaczęło skręcać zaraz przede mną. Zahamowała, ja przejechałem jej przed maską. Pozdrowiłem panią głośnym "KUR*O!!!" (jak zaczęła skręcać ja miałem na liczniku 40km/h) A jak się zatrzymała i zaczęła na mnie drzeć (ja też stałem, przez sekundę dochodziłem do siebie), że co ja robię?! Czy ja jej chcę samochód rozwalić?! Imprezę zniszczyć?! (jechała na ślub) Pozdrowiłem ponownie głośnym "Spier*alaj!" i pojechałem. Idiotka.
Później bez sensacji tego typu. Zaliczyłem bardzo przyjemny podjazd pod Psary, generalnie przyjemna trasa. Tylko gorąco jak diabli. Jednak całą męczarnię dnia dzisiejszego wynagrodziły mi:
-zjazd z Myślachowic do Trzebini, gdzie o 0,5km/h poprawiłem swój rekord prędkości, do 60,8km/h.
-jakieś 10km z Alą :-) Spacerek co prawda, ale trza się było uspokoić i nabrać sił na dalszą jazdę do domu. :-)

Pierwszy Nocnik, czyli rekord.

Pierwszy Nocnik, czyli rekord.

Trasa: Byczyna - Jeziorki - Wilkoszyn - Ciężkowice - Szczakowa - PKP - Szczakowa - Ciężkowice - Wilkoszyn - Jeziorki - Byczyna; Jaworzno (Byczyna - Bory - Centrum - Szpital - Wilkoszyn - Jeziorki - Koźmin) - Balin - Chrzanów - Trzebinia - Krzeszowice - Zabierzów - Szczyglice - Rząska - Kraków (Bronowice Małe - Bronowice - Park Krakowski - Aleje - Nowy Kleparz - Magda - Rynek Główny - Czyżyna - Nowa Huta) - Niepołomice - Kraków (Nowa Huta - Czyżyny - Rynek Główny - Park Krakowski - Bronowice - Bronowice Małe) - Rząska - Szczyglice - Zabierzów - Krzeszowice - Trzebinia - Chrzanów - Jaworzno (Cezarówka Górna - Byczyna).

Uch. Ponad 200 km. Dotychczas rekordem było 144,7km. Od dzisiaj - 207,59km. Jeździliśmy całą noc w składzie: szaman (Katowice), MadMan (Rybnik) i ja. W Krakowie dołączył na chwilę zyga; rzmota dał ciała. Jechaliśmy DK79, ruch średni, momentami duży. Powrót spokojny. Po Krakowie pełen luz, poza Starym Miastem.

Podziękowania dla zygi, bo się pojawił :-)

Podziękowania dla Magdy, ona już wie za co.

Podziękowania szamanowi, bo mam równego partnera do jazdy. We wrześniu łamiemy kolejną barierę - 300km. Wydumaliśmy wycieczkę po piwo do Czech. :->

Poradnik podrywacza, czyli papiery

Czwartek, 17 lipca 2008 · Komentarze(2)
Poradnik podrywacza, czyli papiery na studia.

Trasa: Jaworzno (Byczyna - Bory - Rogatka - Centrum - Paderewskiego - Pechnik - Leopold - Kanty - czekanie na Piotrka - Osiedle Stałe - Dąbrowa Narodowa) - Sosnowiec - Jaworzno (Dąbrowa Narodowa - Osiedle Stałe - Leopold - Pechnik - Centrum - Rogatka - Bory - Byczyna).

Jak poderwać panią w sekretariacie dziekanatu? Na piękne oczy? Na ładny ryj? Nie. Na kask. I spodenki rowerowe. I informację, że dnia następnego dowiezie się papiery brakujące. Do tego, oczywiście, takie głupoty jak bycie uprzejmym i uśmiechniętym, oraz niezaczepianie pani, która właśnie spożywa. Ciastka, jak się dowiedziałem.

Co z swahili na polski tłumaczy się: zostałem studentem 1. roku filologii słowiańskiej (mam nadzieję specjalizacji słowackiej tłumaczeniowej) Uniwersytetu Śląskiego.

Najszybsza jazda w tym roku,

Niedziela, 22 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Najszybsza jazda w tym roku, V. 1.1 beta, czyli vuelta Jaworzno.

Alem poszalał! Kurna. Licznik zakłamany pokazuje średnią 28,1, ciekawe ile pokaże BS. BS zawsze mnie dopinguje i pokazuje więcej o jakieś 0,2km/h. Dajcie mi SPD to będę robił średnie po 32km/h na takich odcinkach. A jeszcze jak napęd zmienię, kasetę Ultegra wsadzę w tył, taką przaśną, 11-26, to mi się chyba oczy zapadną. Dosyć tej skromności.

Trasa: Byczyna - Bory - (obwodnicą do) Podłęże - EJ3 - EJ2 - Podłęże - Góra Piasku - Szczakowa - Ciężkowice - Szpital - stacja BP na Krakowskiej - Bory - Sobieski - Jeleń - Byczyna.
Na ścieżce przy EJ3 wyprzedził mnie gościu na crossowym Krossie. Później ja go wyprzedziłem na Podłężu, później dojechał do mnie i stwierdził, że w zasadzie powinniśmy razem jechać. Zapytałem gdzie jedzie, nic nie odpowiedział. I jechaliśmy do skrzyżowania przy Kantym. Co z nim później - nie wiem. Skręcił w Szczakowską.
W sumie wyszedł niezamierzony kawałek Nocnego Patrolu. Niestety, w Jaworznie ścieżki rowerowe nie rosną.
Za to na Ścianie Wschodniej urośnie do Euro 2012 AUTOSTRADA rowerowa. Wyobrażacie sobie? Durne polskie władze nie potrafią oznaczyć Międzynarodowego Pieszego Szlaku Długodystansowego biegnącego przez Polskę (ktoś z Was w ogóle słyszał o czymś takim jak MPSD?) przez ostatnie 20 lat albo i więcej, a chcą budować 2000km ścieżki rowerowej. <szatański śmiech>Buhahaha.</szatański śmiech>. I ma to finansować Komisja Europejska. Chyba z 85%. Już widzę te wszystkie gminy, które się dogadają i tej sprawie.

No. Idę się napawać lambic-iem co to dwa dni stał w lodówce. Mrau.